– Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję – powiedział na początku 2018 roku europoseł w wywiadzie dla portalu Niezalezna.pl. W ten sposób polityk PiS zareagował na wystąpienie THun w krytycznym wobec rządzących w Polsce filmie francusko-niemieckiej telewizji Arte i słów "jak tak dalej pójdzie nastanie dyktatura".
Ta wypowiedź wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego spotkała się ze zdecydowaną reakcją europosłów. Szefowie czterech frakcji napisali list do przewodniczącego Parlamentu Europejskiej Antonio Tajaniego, w którym domagali się ukarania Czarneckiego oraz usunięcia ze stanowiska. Ostatecznie Ryszard Czarnecki został odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Europosłanka PO pozwała Czarneckiego za te słowa. W 2019 roku sąd uznał jego wypowiedź za naruszającą jej dobra osobiste. W myśl wyroku, europoseł musi opublikować przeprosiny na stronie głównej portalu niezalezna.pl. Jego oświadczenie ma się tam znajdować przez tydzień. Polityk został też zobowiązany do wpłaty 15 tys. zl na rzecz stowarzyszenia Dzieci Holocaustu i fundacji Forum Dialogu.
Europoseł od razu zapowiedział, że nie przeprosi Róży Thun, ponieważ sąd nie przychylił się do jego prośby o przełożenie terminu rozprawy.
Teraz Sąd Apelacyjny potwierdził wyrok i europoseł PiS będzie musiał przeprosić polityk Platformy Obywatelskiej.
"Sąd Apelacyjny wydał wyrok, że Ryszard Czarnecki musi przeprosić mnie za słowa, które przekraczają granice debaty publicznej i wpłacić na rzecz Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu w Polsce i Fundacji Forum Dialogu. Sąd zaznaczył, że w debacie publicznej nie ma miejsca na #hejt" – napisała na Twitterze.
Czytaj też:
"Nie wiem, czy taka Platforma jest w ogóle potrzebna". Były minister w rządzie Tuska gorzko o partii Budki
Czytaj też:
"Zgnilizna rządów PO". Czarnek: Tu się zaczyna afera dużego kalibru